Zaczynamy tydzień w wydaniu light.
Coś czuję, że jest to potrzebne przed wyżerką, która czeka mnie
i pewnie część z Was, przy pieczeniu ciastek na święta i pierniczków.
Inspiracją był dla mnie przepis Raymonda Blanca z książki “Łatwa kuchnia francuska”.
To kto dotrzymuje mi towarzystwa w odchudzonym tygodniu?:)
Składniki:
- 4 duże pomidory
- posiekany szczypior
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 20g masła
- 1 puszka pomidorów krojonych
- 250ml wody
- 100g ryżu
- 50g kukurydzy (użyłam mrożonej)
- 50g posiekanej marchewki
- 50g fasoli zielonej (użyłam mrożonej)
- sól, pieprz, chili do smaku
Myjemy i osuszamy pomidory. Ścinamy ich wierzch, ok. 1/3 wysokości, wybieramy miąższ ze środka pomidorów do miseczki.
Ryż gotujemy na pół twardo w osolonej wodzie.
Cebulę i szczypior siekamy w drobną kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę. Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy cebulę- czekamy aż się zeszkli. Następnie dodajemy pokrojony miąższ z pomidorów, szczypior, czosnek oraz pomidory z puszki. Dolewamy wodę, wrzucamy fasolę i kukurydzę.
Gdy ugotujemy ryż również należy go dodać.
Dodajemy sól, pieprz oraz chili- do smaku. Gotujemy farsz ok. 10 minut (albo dłużej- do momentu zredukowania się sosu). Następnie dodajemy śmietankę i mieszamy- złagodzi ona smak i dzięki niej farsz będzie bardziej kremowy.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni, do wydrążonych pomidorów nakładamy farsz, przykrywamy je kapeluszami i układamy w brytfance (jeśli boicie się, że mogą się one przykleić do dna wysmarujcie naczynie oliwą). Pieczemy 10-15 minut- do momentu aż skórka pomidorów zacznie pękać.
Podajemy na ciepło.
Po pewnym momencie talerz zalał się cudownie pysznym sosem z głębi pomidora…:) |
8 komentarzy
uwielbiam faszerowane pomidorki, nawet bardziej od faszerowanej papryki 😉
Nie próbowałam jeszcze, ale w końcu i na mnie przyjdzie czas 🙂
uwielbiam nadziewane pomidory 🙂
Lubię faszerowane pomidory:)
Dieta mowimy nie! 😀
Ale trzymam za Ciebie kciuki 🙂 To ciezka sprawa!
takie coś uwielbiam! Pyszne i lekkie.
Faszerowane warzywa uwielbiam a Twoje pomidorki wygladają bardzo zachęcająco 🙂
Teraz mogę sobie jeszcze pozwolić, ale podejrzewam, że po obżarstwie będę tylko warzywa jadła;D