Podróże

Kenia – bezpieczeństwo, woda, opalanie i szczepienia

14 grudnia 2018

Powrót do szarej rzeczywistości po takim urlopie może być ciężki. Kenia, a w zasadzie wybrzeże Mombasy, na którym gościliśmy 2 tygodnie to dla turystów raj na ziemi. Piękne plaże, palmy, kokosy, smaczne jedzenie, dużo owców morza, gorący ocean. Kraj, który wybraliśmy zupełnie spontanicznie wprawił nas w osłupienie. Kontrast między hotelami a prawdziwym, kenijskim, życiem jest największy jaki w życiu widziałam. Domy, lepianki bez dostępu do bieżącej wody to jest codzienność. Nie chcę Was jednak zrażać na wstępie, przeczytajcie poniższy tekst! Kenia – bezpieczeństwo, woda, opalanie i szczepienia.

 

Bezpieczeństwo w Kenii – my zatrzymaliśmy się w hotelu Amani Tiwi Beach, kilkanaście kilometrów od pięknej i sławnej Diani Beach. Nasz hotel był umiejscowiony w środku buszu. Ochrona pilnowała plaży tej przy samym hotelu, a także kilka kilometrów w bok. W samym hotelu i na plaży nie obawialiśmy się zupełnie niczego – zostawialiśmy swoje rzeczy, telefony, gopro przy leżakach i nigdy nic nam nie zginęło. Inni ludzie z hotelu nie mieli tak dużo szczęścia i ponoć zdarzały się małe kradzieże np. hotelowych kosmetyków. W naszym hotelu sejfy były przy recepcji, nie w pokojach, ale bezpłatne. Rezydentka ostro nas nastraszyła, żeby trzymać w nich wszystko, ale ja z 3 aparatami fotograficznymi, laptopem i gopro nie wyobrażałam sobie chodzenia kilka razy dziennie do sejfu. Zaufaliśmy ludziom i wyszło nam na dobre. Jeśli jednak mówimy o Mombasie to z bezpieczeństwem jest tam raczej ciężko. Nie wiem czy wiecie, ale są tam częste zamieszki gangów, dużo kieszonkowców i generalnie nie myśleliśmy ani chwili o tym, aby pojechać tam samemu. Jeśli więc planujecie wycieczkę po Kenii z plecakiem to bardzo Was proszę o rozsądek, ja wiem, że nie należy generalizować, ale zwyczajnie nie jest tam bezpiecznie. Ludzie są bardzo biedni, nie zawsze ta bieda wynika z braku pracy, czasem też z ich lenistwa. Pamiętajcie też o bliskiej Somalii, która często wojuje na terenie granicy z Kenią i nie tylko. Najlepiej bądźcie na bieżąco i czytajcie, co MSZ pisze tutaj: polak za granicą.

  • Jeśli chodzi o to, co może Wam się przytrafić w hotelu czy na plaży: małpy! Uważajcie na nie i na drobnostki pozostawione luzem – my wszystko przykrywaliśmy ręcznikiem lub trzymaliśmy w plecaku/worku. Przy ugryzieniu małpy zostaniecie prawdopodobnie przewiezieni do szpitala na obserwację – mogą podejrzewać wściekliznę – taka obserwacja trwa ok. 5 dni. Oprócz małp w hotelach możecie też zobaczyć niegroźne gekony, a na plaży oprócz jeżowców też kraby.
  • Rafa! Rafa Koralowa jest martwa, prawie cała, pamiętajcie o specjalnych butach – kupicie je już za ok. 20-30 zł. w sklepie ze sportowymi ciuchami. Nie pokaleczycie stóp i ochronią Was przed jeżowcami, których są miliony. I czerwone, i czarne – generalnie wszystkich unikamy!

 

  • Szczepienia do Kenii – podróż do Kenii nie jest obligowana dodatkowymi szczepieniami, jednak każdy lekarz podróży powie Wam, że lepiej jest kilka szczepień zrobić. Ja byłam zaszczepiona na: WZW A i B, tężec oraz żółtą febrę. Dodatkowo, wzięliśmy ze sobą 5 opakowań MUGGI (NIE WIEM PO CO!), sporo leków na problemy żołądkowo-jelitowe, bóle głowy, kremy na oparzenia słoneczne itp. Teraz tak – jeśli planujecie wakacje spędzić głównie w hotelu, z kilkoma wycieczkami na safari itp. to nie bójcie się o malarię – ona spotykana jest w głębi lądu i w miejscach raczej mało turystycznych. Wszystkie hotele są odpowiednio pryskane przeciwko insektom i komarom – mnie osobiście gryzło całkiem sporo komarów i wieczorem użyłam kilka razy muggi, ale absolutnie nie musicie robić takich zapasów jak my – 5 opakowań z najwyższą ochroną. Jeśli chodzi o problemy żołądkowe – nikt z naszej wycieczki ich nie uniknął. Piliśmy wodę z butelek, unikaliśmy rozwodnionych soków lub soków z dystrybutorów itp. Niestety biegunka, czyli tzw. Mombasa Express jest raczej nie do uniknięcia. Zadbajcie o elektrolity, a przeżyjecie 🙂 W każdym pokoju są moskitiery, my na początku pod nimi spaliśmy, potem już nam się znudziło.

 

  • Opalanie – przyznam dumnie, że razem z Michałem podeszliśmy do tego tematu jak prawdziwi profesjonaliści. Mieliśmy ze sobą apteczne kremy do opalania, kremy łagodzące po opalaniu, kapelusze, czapki, chusty itp. Lecąc do Kenii w listopadzie absolutnie nie kierujcie się tym, że jest to końcówka pory deszczowej – u nas w ciągu 15 dni padało raz przez 30 minut, od razu potem był upał. Kremowaliśmy się 2-3 razy dziennie filtrami 30 – ale uwierzcie, te nasze były lepsze niż zwykłe i tanie 50-tki. Inni Polacy byli praktycznie poparzeni po 1 dniu, my?

Nie byliśmy nawet zaczerwienieni. Jeśli więc liczy się dla Was zdrowe opalanie, a nie spalenie na machoń po 3 dniach to wybierzcie dobre kremy do opalania! Oprócz tych specyfików zabraliśmy także dwa duże opakowania balsamów mocno nawilżających, ja dodatkowo wzięłam też olejek do włosów i mleczko, które świetnie się sprawdziło przy takim słońcu i takiej pogodzie. Aaa, czapki! Noście czapki i kapelusze, i osłaniajcie ramiona 🙂

 

  • Woda w Kenii – woda jest słona. Wszędzie. W basenie, w oceanie, kranie i pod prysznicem. Przygotujcie się więc na picie butelkowanej wody. Ja przed wyjazdem naiwnie kupiłam butelki filtrujące wodę, ale niestety w Kenii one się nie sprawdzają. Do mycia zębów używaliśmy wody butelkowanej, bo ile można tej soli! 🙂 Na niektóre osoby ta słona woda działa dobrze – włosy lepiej się zachowują, skóra ładniej się opala, ja jednak tęskniłam za normalnym prysznicem.

Kenia – bezpieczeństwo, woda, opalanie i szczepienia – jeśli macie jeszcze jakieś pytania w tym temacie dajcie znać! Ja szykuję kolejne wpisy z wakacji w Kenii.

Przeczytaj również

Brak komentarzy

Zostaw komentarz