Zdrowa dieta

Jak się zmotywować do treningów zimą?

29 stycznia 2018

Jak się zmotywować do treningów zimą? Okresy od października do późnego marca to moim zdaniem jeden z najgorszych terminów na rozpoczęcie diety/ćwiczeń. Sezonowe warzywa i owoce to głównie jabłka/gruszki/buraki/marchew/ziemniaki – oczywiście, że w dużych dyskontach możecie kupić hiszpańskie truskawki i inne owoce, jednak nie dostaniecie łubianki na każdym rogu czy targu. Stąd ten okres jest mocno problematyczny zarówno dla osób, które dopiero zaczynają, jak i tych, które dietę kontynuują od dłuższego czasu. Treningi jesienią i zimą też nie należą do najprzyjemniejszych – trzeba się opatulić, wyjść na zimno, deszcz czy mróz tylko po to, żeby się zmęczyć, spocić i znów wyjść na zimno…

Jak sobie nieco ułatwić te trudne wybory kanapa vs trening czy dieta? Mam dla Was kilka rad, które sama sobie wypracowałam na przestrzeni ostatnich lat. Mam nadzieję, że będzie Wam chociaż trochę łatwiej.

  1. Wybierz najwygodniejszy dla Ciebie czas – banał, ale znacząco ułatwia wyszukiwanie wymówek, żeby olać trening! 🙂 Ja latem staram się chodzić na treningi rano – wieczory są ciepłe i uwielbiam spędzać je przesiadując ze znajomymi nad Wisłą, jeżdżąc rowerem itp. Zimą natomiast wieczory sprzyjają objadaniu się przy filmach – plus poranki są ciemne, zimne i nie czerpię przyjemności z treningu wtedy, kiedy mam dodatkową godzinę pod ciepłą kołdrą.
  2. Wyznacz cel – moim celem jest zejście na wadze poniżej 70 kilogramów – wiem, że nie powinno się patrzeć na wagę tylko obwody, to jednak motywuje mnie najmocniej. Uciekające kilogramy, centymetry zresztą też! Wiem, że dla niektórych 70 kilogramów na wadze to jest już kryzys i dramat, dla mnie to będzie największy sukces. Magiczne 69-68 kilogramów? WOW. Podobnie jak 2 lata temu celem nie jest konkretna data – nie wyznaczam sobie terminu zakończenia diety itp. Chcę to robić przez resztę życia, i ćwiczyć, i dbać o siebie jak teraz. Wyznaczam sobie małe cele i cieszę się jak głupia spełniając kolejne marzenia. Taki cel i skrupulatne zapisywanie naszej codziennej drogi bardzo pomaga.
  3. Wybierz odpowiednie miejsce – ja ćwiczę głównie na siłowni, czasem w domu, ale jednak mimo wszystko można też ćwiczyć na zewnątrz. Jasne, jest to przyjemniejsze w okresie, kiedy temp. jest nieco wyższa, ale może polubisz bieganie po lesie/ulubionej dzielnicy również zimą? Wybór siłowni też jest mega ważne – ja chodziłam do CityFit oraz S4 na Grzybowskiej – wszędzie tam czułam się nie swojo, czułam się małą, głupią dziewczynką, która nie dźwiga takich ciężarów jak większość będących tam mężczyzn. Znalazłam swoje idealne miejsce w Holmes Place – siłowni w hotelu, gdzie znam już wszystkich, nie ma tam wielkich facetów, którzy mnie onieśmielają. Atmosfera jest przyjazna, nie trzeba czekać w kolejne na dany sprzęt. Po treningu można skorzystać z sauny czy basenu – uwielbiam to miejsce.
  4. Wybierz to, co lubisz najbardziej – od tego punktu powinnam chyba zacząć! Wybierz rodzaj sportu/aktywności fizycznej, która daje Ci radość! Mogą to być zajęcia taneczne, pływanie, trening siłowy, crossfit lub po prostu bieganie. Ja skupiam się na treningu siłowym, wzmacniam mięśnie kręgosłupa i brzucha tak, aby zadbać o dysk. Dodatkowo podczas każdego treningu robię cardio, rozciągam się, rolluję. Jak mam więcej czasu to wskakuję do basenu po treningu, tam odpoczywam. Kiedyś trochę tańczyłam, chodziłam na zumbę, body pump czy trampoliny. Spróbujcie jogi lub pole dance – macie mnóstwo szans na polubienie sportu i wysiłku.
  5. Daj sobie odpocząć – każde, nawet najmniejsze przeziębienie odbija się negatywnie na organizmie. Nie rób nic na siłę, nie forsuj się – odpoczynek jest tak samo ważny, jak trening. Nie rób go byle jak – jeśli chorujesz lub bierzesz antybiotyki to zostań w domu. Czas regeneracji jest bardzo ważny.
  6. Porozmawiaj z ekspertem. Jeśli przez dłuższy czas trenujesz, trzymasz się założeń zdrowego odżywiania i nadal nie widzisz żadnych efektu coś robisz źle. Jeśli nie spadają kilogramy ani centymetry przez 2 tygodnie czy miesiąc, co oczywiście Cię demotywuje – porozmawiaj z kimś, kto się zna. Wybierz się do dietetyka, skonsultuj treningi z trenerem personalnym. Może jesz za mało? Może masz tak duży deficyt kaloryczny, który skutecznie obniża Twoją motywację i sprawia, że masz mniej siły? Lepiej to skonsultuj i ułóż odpowiedni plan odżywiania/ćwiczeń.
  7. Wybierz catering – wcale nie mam na myśli lenistwa czy szastania pieniędzmi. Ja po dwóch latach ciągłego planowania posiłków jestem tym zwyczajnie zmęczona. Ważenie, liczenie, robienie zakupów – chcę chwili odpoczynku. Takie momenty, w których ktoś dostarcza mi jedzenie pod drzwi sprawia, że po tym tygodniu czy dwóch do gotowania wracam z większą przyjemnością. Zbieram inspiracje na nowe potrawy, rano i wieczorami mam więcej czasu dla siebie. Ja skorzystałam z diety, która dostarcza mi dużo białka, pamiętajcie – dobrze jest skonsultować swój wybór z wybranym dietetykiem czy trenerem – nie każda dieta będzie dla Was dobra. Ja jestem na etapie sprawdzania piątej firmy caterinowej (Pure&Fresh) i dopiero teraz jestem zadowolona. Zamiast diety pudełkowej możecie umówić się ze znajomymi z pracy na wspólne gotowanie lub np. wyjechać chociaż na weekend do domu/spa – skorzystać z tego, że wstajecie rano i śniadanie jest gotowe. To są małe zabiegi, a radość i komfort psychiczny naprawdę duży.
  8. Zaproś do treningu partnera – może to być mama, przyjaciółka, koleżanka z pracy czy Twoja druga połówka. Nie musicie oczywiście wykonywać tych samych ćwiczeń, ale świadomość, że obok jest ktoś, do kogo możecie się odezwać i poprzeklinać te głupie ćwiczenia jest całkiem przyjemna. Wiem, że sporo osób lubi właśnie tak trenować i wiadomo, że np. mieszkając razem łatwiej jest się zebrać do wyjścia na siłownie niż zostawić swojego partnera przed tv…

Te kilka punktów pozwala mi trzymać się w ryzach. Codzienność osób na diecie często wydaje się monotonna i szara – to jednak jest wielkie bogactwo możliwości i okazji do polepszenia swojego życia. Nawet jedna, mała zmiana, może sprawić, że na nowo odkryjecie frajdę z gotowania czy z prędkością światła wskoczycie w sportowe leginsy i pobiegniecie na trening. Jak się zmotywować do treningów zimą? Zapamiętać – byle do wiosny! 🙂

Będę super wdzięczna, jeśli podzielicie się swoimi sposobami na motywację w tym trudnym okresie, kiedy szaro, buro i smutno.

Przeczytaj również

Brak komentarzy

Zostaw komentarz