Kochani moi,
jutro większość mojego czasu poświecę na lepienie uszek.
W odpowiedzi na zamówienie pewnego serwisu internetowego, który mnie o to poprosił.
Mój blog istnieje tak krótko, a tu już wyróżnienie!:)
To będzie tradycyjny przepis mojej prababci, mam nadzieję, że zajrzycie tu jutro/pojutrze i zapiszecie je na listę dań wigilijnych.
Tak więc dziś zostawiam Was z czaso-praco-chłonnym chlebkiem,
na który jednak warto poświęcić parę dłuższych chwil. Jest wart “zachodu”, serio!:)
Piekłam go trzy razy.
Za każdym razem z niedowierzaniem ile możemy go zjeść w tak krótkim czasie.
Ostatnio na przyjazd Mamy, bardzo Jej posmakował, co nie dziwi.
Jest mięciutki, pachnący, taki nie słodki-nie słony, coś dobrego dla każdego.
Ja go zajadam z miodem bądź z masłem i solą.
K. z serem.
Cudowny w każdej postaci i baaardzo długo świeży!
Przepis Doroty. Składniki:
- 1 kg mąki pszennej + 1 szklanka do podsypywania ciasta
- 3 jajka
- 1 żółtko do posmarowania wierzchu chlebka
- 3 łyżki octu
- 3 łyżki oleju
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżeczka soli
- 2 szklanki mleka
- 125g masła
- 40g świeżych drożdży
- garść ulubionych ziarenek, np. słonecznika
Przede wszystkim pamiętajmy o tym, aby składniki miały temperaturę pokojową (przede wszystkim masło!)
Z drożdży robimy zaczyn (do miski ze szklanką mąki rozkruszamy drożdże, dodajemy odrobinę z porcji cukru i zasypujemy mąką, która jest po bokach), odstawiamy na 20-30 minut do czasu, aż drożdże zaczną pracować (pojawią się bąbelki na powierzchni mąki).
W misce roztrzepujemy jajka, dodajemy sól, mleko (może być ciepłe- przyśpieszy pracę drożdży), cukier, olej. Wsypujemy mąkę, ocet i wyrośnięte drożdże. Wyrabiamy dokładnie rękoma, możemy podsypać mąką w miarę potrzeby (nie za dużo, ciasto będzie twardsze po upieczeniu). W chwili, kiedy ciasto łatwo będzie odchodzić od palców, formujemy kulę i możemy pozostawić ją do podwojenia objętości na ok. 1 godzinę w ciepłym miejscu, przykrytą ściereczką.
Uwaga: ja zazwyczaj podgrzewam wodę w garnku, wstawiam na niego miskę z wyrobionym ciastem i tak pozwalam mu rosnąć.
Po tym czasie dzielimy ciasto na 4 równe części, a te znów na połowę, i tak do momentu aż otrzymamy 16 części.
Gdy już mamy 16 placków każdy należy rozwałkować cienko, jak naleśnik, i posmarować miękkim masłem.
Możemy oczywiście podsypać mąką.
Składamy 4 placki razem, jeden na drugim (nie przykleją się do siebie dzięki maśle), i zawijamy w jeden duży rulonik. Odstawiamy na bok, i robimy tak z kolejnymi kawałkami ciasta.
W ten sposób otrzymamy 4 ruloniki, które należy pociąć w trójkąciki, a z końcówek tych “naleśników” należy uformować różę (po prostu zwijamy do boku).
Formę natłuszczamy i posypujemy bułką tartą, wykładamy ją trójkącikami z ciasta (ostrą krawędzią do środka). “Różyczki” wkładamy w środek tortownicy. Zostawiamy do wyrośnięcia na 30minut.
Po tym czasie ciasto smarujemy masłem i posypujemy słonecznikiem. Nagrzewamy piekarnik do 200°C. Pieczemy 20 minut pod przykryciem folii aluminiowej, a kolejne 10 min. bez przykrycia.
Z przepisu wychodzi tyle ciasta, że można nim obdarować dwie tortownice, jednakże chlebek jest tak pyszny, że można rozdać trochę rodzince:)
Każda warstwa to mnóstwo pyszności!:)
A powstawało to tak:
Widzimy dwa gotowe ruloniki, dwa rozwałkowane placki (jeden z nich już posmarowany masłem) i u góry kolejne 2 placki czekające na rozwałkowanie obok ciasta, z którego zaraz również powstaną 4 placuszki:)
Chlebek już w tortownicy ^^
Smacznego!
13 komentarzy
tez go robilam, pyszniasty…Twoj jest sliczny.
ale fajny zakręcony chlebek! podoba mi się bardzo! bardzo jestem ciekawa Twoich uszek! 🙂
Takiego ‘zakręconego’ jeszcze nie próbowałam:). Gratuluję wyróżnienie i czekam na przepis na uszka;). Też w tym roku chcę ulepić:)
Pięknie wyglądają, więc na pewno są bardzo smaczne.
jaaaa, wygląda super smacznie, muszę wypróbować!
Wygląda bardzo ciekawie i pysznie! Gratuluję wyróżnienia:)
Warstwy są warte zachodu 😀
No gratulacje, gratulacje 😉 A ten chlebek bardzo apetyczny.
Piękny, to mało powiedziane! 🙂
Gratuluję! Też chciałabym zostać w jakiś tam sposób zauważona.:)
Jest piękny, mmmm!
A ile ważysz, tak z ciekawości, że się odchudzasz? 🙂 Buziaki! :*
A tam, na pewno przesadzasz 🙂
Ale rozumiem, ja też nie lubię swojej wagi, zawsze mam wrażenie, że mogłabym jeść mniej i ważyć mniej, aczkolwiek rodzice za bardzo mnie pilnują, żebym dobrze się odżywiała, ble, ble i dlatego jest jak jest 😉
Rewelacyjny!!!!!! chętnie się skuszę i wypróbuję !!!
pewnie,że jest!uwielbiam takie;)